Czyli jak się robi politykę w Bydgoszczy...
Co wspólnego ma z sobą aquapark i bloki Bydgoskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Fordonie? Dotąd nic. Ale tylko dotąd. Oto bowiem Prezydent Bydgoszczy podjął decyzję, aby wreszcie zrealizować jakiś własny, duży projekt w mieście. Chce zbudować aquapark. Największy w Polsce. Jak zamierza to zrobić? Ano szantażem i braniem zakładników.
O co chodzi?
Pomysł budowy aquaparku jest ekonomicznie, społecznie i środowiskowo kompletnie bez sensu. Ma to być bowiem jeden z najdroższych i najbardziej luksusowych obiektów tego typu w Polsce. Pamiętajmy, że mówimy o inwestycji w mieście, w którym nie ma w centrum miasta ani jednej trasy rowerowej logicznie przebiegającej z jednego punktu do innego, tak aby rowerzyści i rowerzystki mogli cokolwiek załatwić. Promuje się w mieście wyłącznie indywidualną komunikację samochodową, zaś rowerową, wedle słów Dyrektora Zarządu Dróg Miejskich Jana Siudy, wyłącznie dopuszcza. Nasze miasto regularnie staje w jednym wielkim korku. Nie realizuje się żadnych projektów o charakterze cywilizacyjnym i modernizacyjnym. Realizowana polityka nie ma pojęcia o tym, co to są zasady zrównoważonego rozwoju. Myśli się wyłącznie o ekonomicznej stronie miasta. Społeczna i środowiskowa muszą radzić sobie same. W takim oto mieście, jego prezydent chce zbudować wodnego giganta. Efektem inwestycji będzie wyłącznie jeszcze dalej idące rozwarstwienie ekonomiczne i społeczne miasta, już i tak ogromne. Niektórzy będą bawić się w pięknych basenach pijąc drinki z parasolkami, zapewne parkując swoje samochody przed wejściem do obiektu, w środku Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku - jednego z największych w Europie. Inni zaś będą dalej nielegalnie zasiedlać ogrody działkowe, bojąc się na zmianę powodzi i mrozów, bo miasto nie pozwala im odzyskać godności obywatelskiej i ludzkiej.
Zatem kiedy prezydent poprosił Radę Miasta o zgodę na poręczenie kredytu na budowę aquaparku, ta powiedziała nie. Należy przypuszczać, że nie dlatego, że pomysł jest kompletnie niezrównoważony, a z zupełnie innych powodów, bliżej mi nie znanych, a sprowadzających się zapewne do argumentów wyłącznie ekonomiczno-budżetowych.
Co w tej sytuacji robi prezydent?
Mając do dyspozycji takie a nie inne prawo, szantażuje: proponuje głosowanie w ramach jednej sesji Rady Miasta nad kilkoma zmianami budżetu (prawo pozwala na głosowanie w trakcie jednej sesji Rady Miasta, wyłącznie jednej uchwały zmieniającej budżet; może ona mieć kilka różnych punktów, ale uchwała musi być jedna). W ramach tego połączonego głosowania Rada Miasta ma podjąć decyzję między innymi o poręczeniu kredytu na aquapark oraz wyasygnowaniu ponad miliona złotych na budowę bloków Bydgoskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Musimy tu zaznaczyć, że Bydgoszcz jest miastem potrzebującym gwałtownie dużej liczby tanich mieszkań.
Co oznacza wskazana sytuacja?
Po pierwsze, że prezydent chce za pomocą szantażu wymóc poparcie dla aquaparku. Jeśli bowiem rajcy i rajczynie powiedzą NIE aquaparkowi, to powiedzą również NIE taniemu budownictwu społecznemu. Do tego zmusza ich prezydent.
Po drugie, że prezydent bierze jako zakładników bydgoszczan i bydgoszczanki, którzy w duchu solidarności mają prawo - aby żyć godnie - do naszego wsparcia w postaci budowy tanich mieszkań.
Pytam zatem: czy godzi się zniżać do takich czynów? Czy szantażowanie Rady Miasta, branie na zakładników tych, którym trzeba pomagać i wspierać i wymuszanie budowy aquaparku w ten sposób jest samorządne, obywatelskie czy autorytarne?
I co dalej?
Prezydent jest zdeterminowany, zatem zrozumienia u niego nie znajdziemy. Piłka w rękach Rady Miasta. Droga Rado, można nie głosować uchwały. Można wnieść o zwołanie osobnej, nadzwyczajnej sesji Rady, wyłącznie w celu rozpatrzenia kwestii aquaparku. Takie wydzielenie znajdzie uznanie w oczach bydgoszczan i bydgoszczanek. Będzie też odważnym gestem rozpoczynającym przywracanie Bydgoszczy samorządności. Droga Rado Miasta Bydgoszczy, o takie rzeczy warto walczyć.
Karol Zamojski, członek rady koła bydgoskiego Zielonych 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze publikowane pod wpisami na blogu nie odzwierciedlają opinii Zielonych 2004 i są tylko prywatnymi opiniami ich autorek i autorów.