czwartek, 7 października 2010

Migracja aborcyjna – sprawozdanie, z lewa zdanie…

Dnia 4 października 2010 roku, w nowo otwartej księgarni Ówczesna przy ulicy Długiej w Bydgoszczy, odbyła się debata poświęcona – choć to może niewłaściwie słowo, zważywszy na końcowe jej wnioski… A więc odbyła się debata na temat tak zwanej turystyki aborcyjnej, zainicjowana, było nie było, przeze mnie, a w której, oprócz mnie jako moderatorki (i znów Word podkreśla mi czerwonym szlaczkiem żeńskie formy!), udział wzięły: Anna Mackiewicz, radna Bydgoszczy, członkini Sojuszu Lewicy Demokratycznej i wiceprzewodnicząca Demokratycznej Unii Kobiet; mecenas Agnieszka Stefanowicz; pedagożka i edukatorka seksualna Monika Grabarek oraz Magdalena Marcinkowska – członkini bydgoskiego oddziału Partii Kobiet. Debata poprzedzała pokaz filmu „Przełamując ciszę”, zrealizowanego przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federę), pomysłu m.in. Wandy Nowickiej, prezeski tejże organizacji.

Ten nasz społeczny bydgoski event odbył się po trosze ze względu na wydarzenie, jakim było niedawne wysłuchanie obywatelskie na temat „Turystyka aborcyjna Polek” – zorganizowane przez Federę właśnie, dnia 26 sierpnia br. w Sejmie RP – a po trosze jako „przedłużenie” („Freud by się uśmiał”, rzekłby mizogin) publicznej debaty, jaką rozpoczęłam, było nie było, kurde, znowu ja, w listopadzie roku ubiegłego debatą na temat podziemia aborcyjnego i projekcją filmu „Podziemne państwo kobiet” (5 listopada, Teatr Polski w Bydgoszczy). Kto pamięta tamte wydarzenia, ten mógłby/mogłaby spytać, czy wyszłyśmy z Ówczesnej cało i bezpiecznie, zważywszy na ubiegłoroczny frondowo-expressobydgoski pucz. Otóż tak. Tym razem obyło się bez niepotrzebnych expressów, znaczy się: ekscesów. Nie było nas wiele, ale za to było bardzo, bardzo merytorycznie. Naprawdę warto było przyjść, posłuchać, popatrzeć. I wszystko to, hm, pro publico bono. Czyli za free.

No a kto nie był, ten trąba. No bo jak tu nie brać, jak dają?

Dla mnie niepojęte ;-)

Zaczęłam od spełnienia prośby dwóch czytelniczek (czytelników? Ach, ta fasadowość nicków…) portalu Feminoteki: żeby określenie „turystyka aborcyjna” zastąpić „migracją aborcyjną”, bowiem turystykę odbieramy przeważnie raczej jako coś przyjemnego, natomiast to właśnie migracja oznacza to, o czym miała być mowa – czyli przymusowe przemieszczanie się w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Zgoda, wniosek przeszedł jednogłośnie.

Na początek Monika Grabarek wprowadziła nas w temat, co to takiego ta migracja, czym jest spowodowana. Następnie Agnieszka Stefanowicz opowiedziała o tym, jak zmieniało się polskie prawo, regulujące na przestrzeni lat dopuszczalność aborcji. Od kwestii prawnej przeszłyśmy do kwestii politycznej. Magdalena Marcinkowska przedstawiła pomysły Partii Kobiet na rozwiązanie „problemu”, na co atak przypuściły Monika wraz z Anną Mackiewicz. „Programowa, przymusowa seria konsultacji kobiety chcącej dokonać aborcji z psychologiem to nonszalancja w stosunku do mówienia o inteligencji kobiet w ogóle – to po pierwsze. A po drugie, to gra na zwłokę” – oburzały się adherentki lewicy.

Zapytałam o tzw. „komitety Bujaka”, czyli spontaniczny ruch na rzecz referendum w sprawie aborcji, jaki przetoczył się przez Polskę w roku 1992, największy po ‘89 zryw społeczeństwa obywatelskiego, kiedy to zebrano około dwóch milionów podpisów za depenalizacją aborcji, a którego efekt był taki, że… petycja została zignorowana przez Sejm. Jak można mieć zatem jakąkolwiek nadzieję na Zmianę? Jak można wierzyć w sukces tych ponad 180 tysięcy podpisów zebranych w zeszłym roku pod tzw. ustawą parytetową, podczas gdy ignorowane są w naszym kraju blisko dwa miliony podpisów?! Może rację ma Agnieszka Graff pisząca m.in. w „Magmie”, że „dziś nie mówimy już nawet o szansach na legalizację aborcji. Zastanawiamy się rozpaczliwie, jak przeciwstawić się projektom zakazania in vitro”, chcąc powstrzymać przyszłą potencjalną falę turystyki/migracji reprodukcyjnej?

Skrytykowany został Kościół katolicki, zaglądający kobietom pod spódnice. Poza tym potrzeba nam: pełnomocniczki/ka ds. kobiet, lub ds. równego traktowania – ale takiego/takiej z prawdziwego zdarzenia, a nie pani Radziszewskiej… Potrzeba więcej kobiet w parlamencie, bo to kobiety powinny mieć możliwość decydowania o życiu kobiet (Mackiewicz). Potrzeba edukacji seksualnej, podpartej dobrymi podręcznikami, jak chociażby „Nowoczesne wychowanie seksualne” Z. Lwa-Starowicza i K. Szczerby; potrzeba powszechnego dostępu do antykoncepcji; słowem: potrzeba pogłębienia świadomości. „Inaczej dziewczyny po stosunku nadal będą wprowadzać do pochwy tampon nasączony… domestosem” (Grabarek).

Tak, ja też byłam w szoku. Migracja aborcyjna to zatem też, prócz tego, że kwestia prawna i polityczna, również kwestia zdrowia publicznego. A na nim, jak widać, mamy poważny uszczerbek.

Wszystko to jednak, wszystkie te nasze rozpaczliwe postulaty od lat poddawane są spychologii. Dlaczego? „Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…” (Grabarek)…

I jak tu wierzyć w państwo prawa? Prawa… demokratycznego?

PS Niemniej, jak mawia klasyk, warto rozmawiać. I będę tego typu debaty społeczne inicjować dalej. Do upadłej. Tak mi dopomóż Bogini.

Emilia Walczak, przewodnicząca koła bydgoskiego Zielonych 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane pod wpisami na blogu nie odzwierciedlają opinii Zielonych 2004 i są tylko prywatnymi opiniami ich autorek i autorów.